Kategorie | Linux, Moje, Ubuntu

  

Licznik smutnej surykatki – odliczamy do wydania Ubuntu 10.10

Opublikowano 13 września 2010 przez Franek

Wielu z Was z niecierpliwością czeka na oficjalne wydanie Ubuntu 10.10 Maverick Meerkat, które zostanie wydane 10 października. Niestety ja nie, nie odpowiada mi droga “rozwoju” tej oto dystrybucji. Nowy wygląd, nowe wersje aplikacji (wow, pół roku trzeba było czekać na nowe wersje programów!) to raczej nie jest to czego oczekuje po słowie rozwój. Do tego wszystko mające aplety które utrudniają mi korzystanie z systemu i niespełnione obietnice. Przenoszą przyciski obramowań okien na lewą stronę bo po prawej coś będzie, miała być obsługa btrfs i co? Błahahaha figa z makiem, ja rozumiem że mało czasu itp itd, ale niech nie pitolą. Jeszcze wciskanie jedynych słusznych aplikacji ehhh…. Zresztą nie tylko ja czuję potrzebę buntu, kilku moich znajomych ma podobne odczucia, a na forach i blogach można znaleźć wiele podobnych wpisów. Dla mnie Ubuntu kończy się z chwilą wydania 10.10. Wprawdzie używam nadal 10.04.1 LTS i będę używał jeszcze jakiś czas ale jego chwile są policzone. Zobaczymy tylko czy szybciej system się posypie czy szybciej znajdę czas i chęci na instalacje Sida.

Aby nie przegapić tego wydarzenia, oraz po to aby poinformować o tym innych, którzy tego nie wiedzą. Smutna surykatka (w skrócie SS) przygotowała swój licznik, ;) licznik odlicza dni, które pozostały do 10 października – czyli do wydania Ubuntu 10.10. Oto i on:

Smutna surykatka byłaby bardzo szczęśliwa, gdybyś umieścił jej licznik na swojej stronie, lub blogu, wystarczy, że dodasz to niej poniższy kod:
<script src="http://nibyblog.pl/licznik-10.10/licznik.js" type="text/javascript"></script>

Oryginał pochodzi z wiki.ubuntu.com, zdjęcie smutnej surykatki z normalisnotnormal.wordpress.com/.

  

6 Comments For This Post

  1. bobiko Says:

    ja chyba 10.10 bede testował na blaszaku, bo poki co, nie chce mi się zmieniać specjalnie na lapku. I chyba pozostanę na ubuntu, mimo wszystko – to nie problem instalować potrzebne oprogramowania ;-)

  2. gregkoval Says:

    Co do kwestii ciągłości dystrybucji to mam podobne zdanie tylko przeciwne. Jak najbardziej popieram te rozwiązanie bo jest bardzo wygodne tylko, że autor, jadąc po Ubuntu, zapomniał wytknąć kilku zasadniczych wad tego rozwiązania. Przede wszystkim to właśnie półroczny cykl wydawniczy sprawił, że Ubuntu jest takie popularne. Na DistroWatch można zauważyć rosnącą popularność dystrybucją właśnie w momencie wydawania jej kolejnej wersji. Także inne serwisy internetowe prześcigają się w publikowaniu informacji na temat zbliżających się nowości w momencie premiery najnowszej wersji, takiej darmowej reklamy nie można sobie wymarzyć w inny sposób.
    Ciągłość dystrybucji najlepiej jest przedstawiona w systemach Arch/Chakra tylko że tam istnieje także kilka rodzajów repozytorium (stabilna/niestabilna/testowa) krótko mówiąc chcesz mieć stary system masz stare paczki, które często nie sprawiają kłopotów ale nie potrafią obsłużyć nowych opcji np. przeglądarka bez obsługi video HTML5. Możesz skorzystać oczywiście z wersji testowej aby nie zazdrościć kolegom jakiś nowości ale musisz się liczyć że jakiś pakiet będzie co jakiś czas wysypywać system bo nie został dostatecznie przetestowany. Ja kiedyś chciałem przesiąść się na Debiana 5 (dawno temu) i spotkał mnie zonk, bo VLC był w tak starej wersji że nie potrafił nawet obsłużyć RMVB.
    Nowy Ubuntu, w moim przypadku Kubuntu to nie tylko bajery ale przede wszystkim nowa wersja Xorg, jądra i innych pakietów, które może i dopiero co przeszły testy ale pozwalają na bezproblemowe działanie nowego sprzętu i programów.
    Jako autor bloga sugeruję, że wkrótce nie będziesz miał o czym pisać z całym szacunkiem dla Sida.

  3. Franek Says:

    Co do wydań co pół roku, to w sumie nie przeszkadza mi to aż tak. Zakładając, że nowy system będę stawiał na nowo, to około 1,5 godziny i system stoi, raz na pół roku mogę to robić nie ma problemu. Denerwuje mnie za to fakt, że znakomita większość programów nie ma uaktualnień i pozostanie czekać na nowe Ubuntu lub kompilować samemu. Kompilację też przełykam bez problemu, ale przełknąć nie mogę niektórych z rozwiązań w interfejsie które proponuje Canonical, szczególnie chodzi mi tu o te różne aplety paneli. Dla mnie to nie jest wygodne rozwiązanie. Ale z drugiej strony lubię Ubuntu, może z przyzwyczajenia, może dlatego że jestem leniem, a może to i to. Nie wiem.

  4. gregkoval Says:

    Marketing, marketing i jeszcze raz marketing . Dla przeciętnego użytkownika nie są ważne informacje jaka teraz cyfra sponsoruje kernel tylko to co zobaczy na pulpicie. GNOME nie jest środowiskiem, które zmienia się co pół roku jak KDE SC więc tu wiele informacji nie da się uzyskać oprócz tego jaka będzie nowa tapeta w systemie czy kształt apletów. Z drugiej strony nie wiem czy Sid spełni twoje oczekiwania względem nowości. Np. takie KDE ląduje w nim po miesiącu od publikacji. Fakt LTS jest słabo wspierany w nowości ale do czasu wydania następnej wersji ukazują się do niego paczki, które będą dopiero w Mavericku, ja w tej chwili szukam tylko dwóch programów, których w nim nie ma. Rada przejrzyj paczki Sida i porównaj je z tymi w LTS, dopiero potem decyduj.

  5. Kacper Kołodziej Says:

    Mi Canonical podpada coraz bardziej z każdym wydaniem Ubuntu. Oczywiście wprowadzają ulepszenia, ale psują część niektórymi upodobnieniami do systemów Win.
    Zastanawiam się nad przejściem na debiana – "czystego".

  6. Jakub Says:

    Nie używałem Ubuntu od półtora roku – siedziałem na Debianie Squeeze z KDE. Zainstalowałem na próbę Ubuntu 10.10 RC i pożegnałem Debiana. Przez trzy nieużywane przeze mnie wydania Ubuntu zmieniło się nie do poznania, moim zdaniem na plus. Przełamałem nawet swój wstręt do GNOME ;-)

Leave a Reply

Polityka komentarzy

     
     
Green Dog Says

MiniBlog